W Rudzie Śląskiej upamiętniono ofiary katastrofy w kopalni Wujek-Śląsk sprzed 15 lat
W środę minęła 15. rocznica tej jednej z największych górniczych katastrof w Polsce.
Uroczystości rocznicowe rozpoczęły się w kościele Trójcy Przenajświętszej w Rudzie Śląskiej-Kochłowicach, gdzie odprawiono mszę św. w intencji tragicznie zmarłych górników i ich najbliższych. Następnie uczestnicy przeszli do pobliskiego parku Pamięci, gdzie od 2023 r. stoi pomnik upamiętniający poległych górników KWK Wujek Ruch Śląsk. Złożono tam wieńce i ustawiono 20 zniczy symbolizujących ofiary tej tragedii.
W uroczystościach wzięli udział m.in. przedstawiciele załogi i rodziny ofiar katastrofy, a także przedstawiciele Spółki Restrukturyzacji Kopalń, Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego i władze Rudy Śląskiej.
Do wypadku w rudzkiej kopalni doszło 18 września 2009 r. około godz. 10.10 w wyrobisku 1050 m pod ziemią. Część załogi o własnych siłach wyjechała na powierzchnię. Pozostali czekali na ratunek. W dniu wypadku zginęło 12 górników, 8 kolejnych zmarło w następnych dniach w szpitalach. 36 osób zostało rannych – wielu zostało ciężko poparzonych. Krótko po katastrofie przypuszczano, że w kopalni doszło do zapalenia metanu. Później okazało się, że gaz ten również wybuchł.
Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Śledczy uznali, że w kopalni dochodziło do licznych nieprawidłowości, za które odpowiada kilkadziesiąt osób, nie znaleźli jednak dowodów, że to z ich winy doszło do tragedii. Dlatego w lipcu 2012 r. umorzyli śledztwo w sprawie katastrofy, kontynuując jednocześnie postępowanie dotyczące nieprawidłowości w kopalni w okresie przed wypadkiem i stawiając w tej sprawie zarzuty ok. 80 osobom, m.in. z kierownictwa kopalni.
Z decyzją o umorzeniu śledztwa nie zgodziła się część pokrzywdzonych. Złożonego przez nich zażalenia nie uwzględnił katowicki sąd okręgowy, utrzymując postanowienie prokuratury.
Z opinii biegłych wynika, że zapalenie i wybuch metanu miały charakter naturalny. Gaz zgromadził się w dużej pustce powstałej po eksploatacji węgla, skąd – w wyniku ruchu górotworu – uwolnił się do wyrobiska. Tam doszło do jego samozapłonu i wybuchu tak, że iskra zapalająca mogła być następstwem tarcia górotworu. Wszystko trwało najwyżej półtorej sekundy. Górników zabiły płomienie, sięgająca tysiąca stopni Celsjusza temperatura, podmuch i przemieszczająca się fala ciśnienia oraz atmosfera, która nie nadawała się do oddychania.
Decyzja o umorzeniu śledztwa w sprawie katastrofy spotkała się w regionie z zaskoczeniem. Postępowanie prowadzone przez nadzór górniczy wykazało bowiem wcześniej, że do katastrofy przyczyniły się ludzkie błędy i naruszenie przepisów. W wyrobisku 1050 m pod ziemią przebywało zbyt wielu pracowników, rejon był nieodpowiednio przewietrzany, a chodniki przebiegające w pobliżu ściany wydobywczej – zbyt długie. W złym stanie były urządzenia, przede wszystkim przewody elektryczne. Ustalenia nadzoru górniczego w dużej części znalazły potwierdzenie w śledztwie prokuratorskim.
Budowa kopalni Śląsk rozpoczęła się w 1968 r. W 1993 r. stała się zakładem górniczym Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW). Ze względu na jej trudną sytuację finansową na początku 2005 r. połączono ją z kopalnią Wujek. Jako Wujek-Śląsk zakład prowadził działalność do marca 2017.
W kwietniu 2017 zakłady górnicze KHW przejęła Polska Grupa Górnicza (PGG). Ze względu na pogarszanie się wyników ekonomicznych i problemy z bezpieczeństwem – zagrożenie metanowe, tąpaniami, wodne i trudne warunki klimatyczne – PGG wydzieliła kopalnię Śląsk ze struktury Wujka i jako samodzielny oddział w styczniu 2018 r. przekazała do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK) zajmującej się likwidacją kopalń i pogórniczego majątku. (PAP)
kon/ joz/